Pokój, którego nie ma

Postanowiłam zaktualizować trochę swój profil na Couchsurfing i wyrzucić zdjęcia pokoju, w którym mieszkałam na Promyka, bo jakby nie było, nie mieszkam w nim już trzeci rok, łóżko sprzedałam, niektóre rzeczy zgubiłam, inne wyrzuciłam, ale uwielbiałam ten pokój i czułam się w nim cudownie, dlatego żal mi te wszystkie zdjęcia tak po prostu wywalić, więc przerzucę je tutaj.

Czytaj dalej „Pokój, którego nie ma”

Co jest fajnego w samotnym podróżowaniu?

Kiedy jechałam do Czech na Erasmusa, nie znałam nikogo, kto też tam będzie. Tak samo było, kiedy jechałam do pracy w Turcji czy na Majorce. Ale we wszystkich tych przypadkach jechałam na co najmniej kilka miesięcy, do miejsc, w których miałam zapewniony dach nad głową i czuwała nade mną jakaś instytucja (uczelnia albo pracodawca), więc teoretycznie nie byłam pozostawiona sama sobie. Za to do Rosji pojechałam zupełnie sama. Na 17 dni tułaczki po śnieżnej, zimowej Rosji.

Czytaj dalej „Co jest fajnego w samotnym podróżowaniu?”

Życie na walizkach

Nic tak nie uczy kreatywności jak życie na walizkach.

Mieszkam to tu, to tam, ale wszędzie lubię czuć się jak u siebie i urządzać pokoje po swojemu (nie żebym miała więcej niż jeden pokój naraz). Najfajniejszy komplement, jaki usłyszałam o moich zdolnościach designerskich to taki, że pokój wygląda, jakby mieszkała w nim czarownica. Ja za to uważam, że moje pokoje wyglądają, jakby do India shopu wparowali projektanci Ikei i zaproponowali swoje praktyczne, tanie i proste rozwiązania wykorzystując hinduskie materiały i przedmioty.

Jak się urządzam, żeby nie wydać fortuny na meble, tkaniny i katalogi designerskie, a w dodatku zmieścić to wszystko do walizki? Najprościej mówiąc – wykorzystuję to, co mam akurat pod ręką i szukam nietradycyjnych zastosowań dla tradycyjnych przedmiotów.

Po pierwsze: chusty. Grzeją jesienią, a w ciepłe dni służą jako firanki, obrusy, drzwi szafy…

Jak to działa? Na przykład tak: idziesz na plażę, ale okazuje się, że zapomniałaś ręcznika. Co robisz?

A. Kupujesz ręcznik

B. Wracasz do domu po ręcznik

C. Kupujesz chustę

Jeśli odpowiedziałaś/łeś A lub B, to wcale mnie nie znasz. Prawidłowa odpowiedź to, oczywiście, C. Chusta w tradycyjne majorkańskie jaszczurki posłuży Ci za ręcznik na plaży, potem jako drzwi do szafy, a w odległej przyszłości jako prezent dla dalszej koleżanki, o której zapomniałaś kupując pamiątki.

Po drugie: mapy.

Bezpłatne, do nabycia w każdej informacji turystycznej. Można stosować jako obrazki na ścianach albo obrusy na stołach. Dodatkowy plus map jest taki, że mają w sobie dużo niebieskiego, a to mój ulubiony kolor.

Po trzecie: biżuteria i kolorowe pudełeczka.

Czasami zdobią Ciebie, czasami Twój pokój. Nic tak nie nadaje przytulnego klimatu jak bransoletki z koralików, przywiezione w kolorowych pudełeczkach, które potem służą za ozdobę na półce.

Po czwarte: pamiątki.

Poza wspomnianymi chustami, mogą to być: zapalniczki, torby z nadrukiem, (rozejrzała się po pokoju) proca. Słowem wszystko, co ma na sobie napis Mallorca. Nie dość, że ma zastosowanie praktyczne (no może poza procą, chociaż dawno się tak nie ubawiłam jak strzelając czereśniami w morze), to jeszcze zdobi Twój pokój, a po powrocie będzie Ci przypominało o Twojej podróży.

Po piąte: prezenty od dzieci.

Pod tym hasłem kryje się całe mnóstwo przedmiotów: szyszki, kamyki, muszelki, rysunki, okulary z papieru, patyczki, zdjęcia, pocztówki…

No i w końcu, nasz tytułowy bohater: WALIZKI.

Świetnie sprawdzają się jako półeczki na książki i szafy na ubrania. Przykryte chustą cieszą oko każdego dnia.

Podsumowując, wyposażenie wnętrza dzieli się na dwie kategorie: przywiezione z domu i zakupione na miejscu.

W tym drugim przypadku polecam materiały tanie i złej jakości; takie, które nie wytrzymają próby czasu i nie żal nam będzie się ich pozbyć po kilku miesiącach.

życie na walizkach