Dzień na Jeziorze Inle

Jezioro Inle najlepiej zwiedzać łodzią. Podróż zaczyna się jeszcze przed świtem, żeby z jeziora obejrzeć wschód słońca albo kończy wieczorem, aby podziwiać zachód.

Czytaj dalej „Dzień na Jeziorze Inle”

Trzy dni w Mandalay

„Trzy dni w Mandalay to za długo.” Powie Wam to każdy. Jestem pewna. Mogę się nawet założyć. „Nic tam nie ma.” I jeszcze, że „do Birmy to w ogóle nie warto jechać, bo tam tylko świątynie” – to już może nie każdy, ale też się zdarza. A wtedy ja w szoku… nie warto? Świątynie?… ale ludzie… wszyscy zupełnie inni niż u nas… i świątynie i ludzie, i wsie i miasta… wszystko zupełnie inaczej…

Czytaj dalej „Trzy dni w Mandalay”

Yangon

Podobno zanim powstał Yangon istniała Shwedagon Pagoda. Legenda głosi, że dwóch braci spotkało Buddę, a ten podarował im osiem swoich włosów. Bracia wrócili do Birmy i przekazali włosy królowi Okkalapa (bardzo mi się to imię podoba). Król ochronił ten cenny dar w wykonanej ze złota świątyni, obok relikwii trzech innych Buddów. Wszystko to działo się około 588 lat przed naszą erą.

Czytaj dalej „Yangon”

Dzieci w Birmie

Dzieci spotyka się w Birmie wszędzie. Najczęściej spotyka się je przy pracy. Podają do stołu w restauracjach, sprzedają pamiątki, a w warsztacie na Jeziorze Inle szyją ubrania albo oprowadzają turystów. Spośród wszystkich mieszkańców Birmy, z którymi miałam do czynienia to właśnie dzieci, które od małego (często zaczynają w wieku 5 lat) pracują w turystyce mówią najlepiej po angielsku. Dlatego nie zawahałam się zapytać jakiegoś małego anglojęzycznego Birmańczyka co ze szkołą, czy w ogóle chodzą do szkoły. Twierdził, że tak, i że w szkole też mają angielski. Szkoła zaczyna się we wrześniu, a teraz – w lutym – są wakacje. W wakacje nie chodzą do szkoły, w wakacje dzieci w Birmie pracują.

Czytaj dalej „Dzieci w Birmie”

Mężczyźni w Birmie

Mężczyźni w Birmie swoim wyglądem bardziej niż Tajów przypominają Hindusów. Swoim zachowaniem też. Są bardziej otwarci niż Tajowie (często, kiedy widzą turystkę uśmiechają się, zagadują, „puszczają oczko”), ale nie nachalni. Większość Birmańczyków nosi longyi (czytaj: londżi) – coś co wyglądem do złudzenia przypomina długą spódnicę. Muszą ją też zakładać turyści, kiedy chcą zwiedzać świątynie. Mężczyźni łączą ją ze wszystkim – starym t-shirtem i elegancką koszulą, ale nawet w wersji eleganckiej na nogi zakładają japonki – przyjrzyj się tłumkowi przed bankiem, kiedy spotkasz jakiś na swojej drodze. Są też specjalne longyi dla kobiet i dzieci. Całości wyglądu dopełnia czerwony uśmiech. (O tym dlaczego zęby i dziąsła mężczyzn są czerwone pisałam w poście Czym plują Birmańczycy).

Czytaj dalej „Mężczyźni w Birmie”