Birma – informacje praktyczne

Pisałam już gdzie znaleźć noclegi i dobre jedzenie w Birmie, przyszedł czas na garść informacji praktycznych z różnych dziedzin. Taki misz masz.

Aha, zanim zacznę, to jeszcze nie pisałam, a to ważne, że Birma to inaczej Mjanma (tę pierwszą nazwę nadali Brytyjczycy, kiedy kraj był ich kolonią), w oficjalnych dokumentach, na stronach i w rozmowach z Birmańczykami pojawia się właśnie nazwa Mjanma (po angielsku Myanmar), ale mi osobiście dużo bardziej podoba się „Birma”, dlatego raczej tego wariantu używam.

Czytaj dalej „Birma – informacje praktyczne”

Yangon

Podobno zanim powstał Yangon istniała Shwedagon Pagoda. Legenda głosi, że dwóch braci spotkało Buddę, a ten podarował im osiem swoich włosów. Bracia wrócili do Birmy i przekazali włosy królowi Okkalapa (bardzo mi się to imię podoba). Król ochronił ten cenny dar w wykonanej ze złota świątyni, obok relikwii trzech innych Buddów. Wszystko to działo się około 588 lat przed naszą erą.

Czytaj dalej „Yangon”

Mężczyźni w Birmie

Mężczyźni w Birmie swoim wyglądem bardziej niż Tajów przypominają Hindusów. Swoim zachowaniem też. Są bardziej otwarci niż Tajowie (często, kiedy widzą turystkę uśmiechają się, zagadują, „puszczają oczko”), ale nie nachalni. Większość Birmańczyków nosi longyi (czytaj: londżi) – coś co wyglądem do złudzenia przypomina długą spódnicę. Muszą ją też zakładać turyści, kiedy chcą zwiedzać świątynie. Mężczyźni łączą ją ze wszystkim – starym t-shirtem i elegancką koszulą, ale nawet w wersji eleganckiej na nogi zakładają japonki – przyjrzyj się tłumkowi przed bankiem, kiedy spotkasz jakiś na swojej drodze. Są też specjalne longyi dla kobiet i dzieci. Całości wyglądu dopełnia czerwony uśmiech. (O tym dlaczego zęby i dziąsła mężczyzn są czerwone pisałam w poście Czym plują Birmańczycy).

Czytaj dalej „Mężczyźni w Birmie”

Przygoda w Birmie

Birma jest tak inna od wszystkiego, co do tej pory w życiu widziałam, że sam pobyt tutaj jest jedną wielką przygodą, a każda chwila jednym wielkim zdziwieniem (pewnie są bardziej egzotyczne miejsca na świecie, nie wiem jak odnalazłabym się na przykład w Indiach albo Meksyku, ale wiecie, o tych miejscach się przynajmniej coś kiedyś słyszało, ma się jakieś wyobrażenia, widziało sie “Czasem słońce, czasem deszcz” i “Miasto Boga”, ale Birma… jakiś pokaz zdjęć w Południku Zero, i tak wychodzi na to, że niezbyt uważnie słuchałam). Tak czy inaczej, zachciało mi się jeszcze więcej. Nie bardzo wiedziałam co mam ze sobą zrobić drugiego dnia w Yangonie, a mój przewodniczek Lonely Planet sugerował przeprawę promową na drugą stronę rzeki (takie “poza utartym szlakiem”, chociaż podczas spacerowania po Yangonie wcale nie miałam poczucia, że chodzę jakimś bardzo wydeptanym szlakiem).

Czytaj dalej „Przygoda w Birmie”