Karnawał w Wenecji

Jeszcze nawet nie zaczęły się Święta, a już czas planować karnawał. A przynajmniej, jeśli ktoś wybiera się na karnawał do Wenecji. Trzeba przecież zarezerwować nocleg, kupić kostium, bilet na samolot i najważniejsze – bilet na bal.

Czytaj dalej „Karnawał w Wenecji”

Bergen na weekend

Bergen wydaje się nieduże, dlatego tak trudno uwierzyć, że jest drugim co do wielkości miastem w Norwegii. Znane przede wszystkim jako brama do fiordów miasto najlepiej odwiedzić zimą, kiedy otaczające je siedem pagórków pokryte jest śniegiem, a w parku trwa przedświąteczny jarmark. To właśnie tam najlepiej smakuje sveler – norweski naleśnik, lokalni mieszkańcy sprzedają wełniane swetry i skarpetki w skandynawskie wzory, a w powietrzu unosi się woń grzanego wina. To właśnie wtedy najlepiej wybrać się na wycieczkę promem po fiordach.

Czytaj dalej „Bergen na weekend”

Najlepsze tapas na Majorce

Na Majorce tapas najlepiej smakują we wtorek. Co tydzień mieszkańcy Palmy i turyści kierują swoje kroki na Plaza Mayor i odwiedzają okoliczne knajpki w poszukiwaniu najpyszniejszych kąsków. Niektórzy spędzają cały wieczór w jednym lokalu, inni spacerują od baru do baru podążając śladem wtorkowej ścieżki – ruta martiana. Wybór tapas jest dużo większy niż w pozostałe dni tygodnia: na zimno, na ciepło, w postaci krokietów i kanapeczek.

Czytaj dalej „Najlepsze tapas na Majorce”

Majorka mniej znana

Tak wiem, po takim tytule posta, na pewno spodziewacie się porad w stylu: mniej znane plaże, albo przynajmniej nadmorskie miasteczka. Na to też znajdzie się miejsce, ale dopiero pod koniec tekstu, dlatego czytajcie uważnie :)

Czytaj dalej „Majorka mniej znana”

Czarna wołga i złote zęby

Historia sprzed lat opisana raz jeszcze

Czarna wołga po raz pierwszy

Grigorija poznałyśmy drugiego dnia nad Jeziorem Sevan. Kazał mówić do siebie po imieniu, chociaż był w wieku naszych dziadków. Wypytywał czy podoba nam się Armenia, na co wydobytym z odmętów pamięci rosyjskim odpowiedziałam: da, nravitsja, sprawiając naszemu nowemu znajomemu wielką radość. I właśnie wtedy Grigorij zaprosił nas do siebie. Trudno powiedzieć czy naprawdę chciał nas przyjąć w gościnę, czy tylko z kurtuazji rzucił: „mój dom zawsze stoi dla was otworem”. Niezależnie od jego intencji my postanowiłyśmy potraktować te słowa poważnie i na wszelki wypadek zapisałyśmy jego numer telefonu. Zapowiedziałyśmy, że odwiedzimy go następnego dnia, po czym staruszek wsiadł do swojej czarnej wołgi, na pożegnanie wyszczerzył w uśmiechu złote zęby i odjechał.

Czytaj dalej „Czarna wołga i złote zęby”