Najfajniejsze miejsce w Warszawie

Najfajniejsze miejsce w Warszawie to, oczywiście, Żoliborz, a konkretniej – oczywiście okolice Placu Wilsona. Oczywiście jest to moja subiektywna opinia.

Na Żoliborzu jest spacerowo.

Pewien obcokrajowiec powiedział mi kiedyś, że Warszawa to jeden wielki park. Nie wiem czy rzeczywiście cała Warszawa, ale Żoliborz na pewno. Idziesz przed siebie i zanim się zorientujesz już jesteś w parku, a jak tylko z niego wyjdziesz, wchodzisz do następnego. Co to za parki?

Po pierwsze: Park Fosa i Stoki Cytadeli. Kiedyś Cytadela była ciężkim więzieniem, z którego udało się uciec tylko jednemu więźniowi w historii, a był nim symulujący chorobę psychiczną Piłsudski. Teraz fosa porośnięta jest zieloną trawą i drzewami, wśród których spacerują mieszkańcy okolicznych domków. Dorośli wyprowadzają psy, a na drabinkach i huśtawkach bawią się dzieci.

Po drugie: Park Żeromskiego, po którym tak bardzo lubił spacerować Jacek Kuroń, kiedy mieszkał na ulicy Mickiewicza. Cały park zaprojektowany został wokół Fortu Sokolnickiego, który od kilku lat tętni życiem – odbywają się tu spotkania ze znanymi artystami, pokazy filmowe, a jeszcze do niedawna także wyprzedaże garażowe, ostatnio przeniesione w inne miejsce. Kiedy zmęczy Was już to całe spacerowanie, możecie przysiąść na kawkę w Prochowni (albo przed nią).

Prochownia

Niedaleko jest też park Kępa Potocka z długim wąskim zalewem. Latem można po nim pływać kajakami i łódkami, albo pójść po miód do pasieki, zupełnie zapominając, że jest się zaledwie o pół godziny drogi od centrum największego miasta w Polsce.

Do spacerów zachęcają też małe przytulne uliczki, często z przedwojenną willową zabudową, jak na przykład ulica Wieniawskiego, czy ciekawymi rozwiązaniami architektonicznymi, jak Plac Słoneczny. Na środku placu posadzono drzewo, które w założeniu miało stanowić naturalny zegar słoneczny, ale podczas realizacji wybrano zły gatunek i posadzono zamiast jakiegoś strzelistego drzewa – rozłożyste, w ten sposób z pomysłu zegara słonecznego pozostała tylko nazwa placu.

Innym genialnym pomysłem-cudem architektury PRL-u – są cztery budynki na ulicy Promyka – 3 wysokie, 17-piętrowe bloki a między nimi jeden niewysoki, za to bardzo długi blok – okrzyknięty w 1969 roku Misterem Warszawy w kategorii budownictwa mieszkalnego. Ta wiedza podsunęła mi kiedyś temat do rozmowy z pewnym taksówkarzem:

Promyka 3, poproszę.

O, moi rodzice mieszkają na Promyka 5.

A… Mister Warszawy…- tak palnęłam, nie podejrzewałam nawet, że ktoś jeszcze o tym wie.

Tak! Z 1969, nawet wtedy Kronika Filmowa przyjechała do naszego mieszkania, kazali mi siedzieć na kanapie i udawać, że czytam a oni filmowali.

(Z taką to gwiazdą miałam do czynienia).

bloki
Bloki przy ulicy Promyka

Na Żoliborzu jest plotkarsko.

Każdy wie w którym domu mieszka Alina Janowska (ta od „Wojny domowej” i „Złotopolskich”), w którym Zofia Merle, gdzie na rowerach jeżdżą Anna Maria Jopek i Marcin Kydryński (chyba rodzice któregoś z nich mieszkają w tamtym domu). W ogródku cukierni Bliklego czasami siedzi Muniek (ale trudno go rozpoznać, kiedy nie ma na sobie okularów przeciwsłonecznych), a przy Empiku często mijałam Masłowską (chyba też gdzieś tu mieszka). Aha, no i jeszcze kilka lat temu jakiś samochód zatrzymał się, żeby przepuścić mnie na przejściu dla pieszych, spojrzałam, żeby skinąć głową w podzięce, a za kierownicą siedział Zbigniew Zapasiewicz. Także zbiera się trochę tej śmietanki w okolicy.

Jest historycznie.

Cytadela, Piłsudski, Jacek Kuroń… ksiądz Jerzy Popiełuszko, który w kościele św. Stanisława Kostki odprawiał Msze za Ojczyznę. Właśnie w tym kościele, którego wieże górują nad Placem Wilsona, odbył się pogrzeb księdza, a przed budynkiem świątyni znajduje się jego grób.

Ślady Solidarności znajdziemy też na bloku przy ulicy Promyka 3 – kilka lat temu odsłonięto tam namalowany na murze znak Solidarności Walczącej.

Zachowały się też ślady II wojny światowej. Na murach szkoły przy ulicy Czarnieckiego 49 widać ślady pocisków z Powstania Warszawskiego, które rozpoczęło się przecież na Żoliborzu, pierwsze strzały padły około godziny 13:00 przy ulicy Suzina (o czym informuje wielka tablica umieszczona na którymś z bloków).

I jeszcze mieszkanie przy ulicy Wojska Polskiego 40 – należało do ciotki rotmistrza Pileckiego, którego właśnie tutaj aresztowało Gestapo i stąd zabrało do Auschwitz.

Zrobiło się smutno, więc napiszę, że na Żoliborzu jest też kolorowo. Kolorowe malunki na garażach zdobią ulicę Koźmiana i kolorowe jest wejście do Kalimby – sklepu z książeczkami i zabawkami dla dzieci i kawiarni w jednym.

Jest kulturalnie

Poza wspomnianym już Fortem Sokolnickiego, filmy obejrzymy w Kinie Wisła przy Placu Wilsona, a latem w plenerze na Kępie Potockiej w ramach cyklu Filmowa Stolica.

W tym samym parku natkniemy się na instalację artystyczną Maurycego Gomulickiego, a po drugiej stronie ulicy, przed budynkiem Komitetu Olimpijskiego na rzeźbę Igora Mitoraja. Poza tym w tym właśnie budynku mieści się interaktywne Muzeum Sportu i Rekreacji, które można odwiedzać codziennie, oprócz poniedziałków.

Jest smacznie

A na koniec wspomnę jeszcze o najlepszym falafelu w Warszawie – serwuje go Amrit Kebab (podobno kebaby też mają wyśmienite).

Także, jak głosiło hasło reklamowe, rzuć wszystko i chodź na Żoliborz.

Jedna myśl w temacie “Najfajniejsze miejsce w Warszawie

Dodaj komentarz