Kazimierz Dolny nad Wisłą albo czego nie wiedziałam
Wiecie, że nazwa Kazimierz wzięła się od Kazimierza Sprawiedliwego, a nie Wielkiego? Ja nie wiedziałam. A wcześniej w tym miejscu istniała osada zwana Wietrzną Górą (osobiście bardzo żałuję, że ktoś kiedyś, czyli w XII wieku zmienił tę nazwę, bo Wietrzna Góra dużo bardziej mi się podoba).
Kazimierz Wielki to tu „tylko” pobudował zamek, pewnie głównie po to, żeby nocami wędrować podziemnymi korytarzami do zamku w Bochotnicy, w odwiedziny do swojej kochanki Esterki – w taką legendę chcą wierzyć niektórzy. Nie ja, bo przecież w moim rodzinnym Kole też zamek pobudował, a stąd to już donikąd żadnymi korytarzami by nie doszedł (chociaż beczki z winem w piwnicach po sobie zostawił, oj dobrze, wiem, raczej nie on, tylko Szwedzi, ale co tam).
Kazimierz najlepiej zwiedza się wieczorem z pochodniami (i łykiem, a nawet kilkoma nalewki).
Herbata najlepiej smakuje U Dziwisza, a penne z warzywami w Ministerstwie Smaków.
To wszystko to wspomnienia z Palmowej Niedzieli, a w Wielką Sobotę życzę Wesołych Świąt.
Chętnie skorzystam. Jeszcze nie byłem w Wietrznej Górze 😊 wycieczka z pochodniami brzmi ciekawie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Rzadko bywam po drugiej stronie Wisły , jakoś do Azji mi bliżej , ale kto wie , może na starość … :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
:)
PolubieniePolubienie
Bardzo ciekawy pomysł, być może skorzystam. Dobry blog! Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo fajny wpis! Powiem szczerze, że w Kazimierzu nie miałam jeszcze przyjemności być, ale może najwyższy czas to nadrobić! :)
PolubieniePolubienie
Dzięki. A Kazimierz polecam :)
PolubieniePolubienie